Marat/Sade
Opis
Punkowa energia we wściekle wykrzyczanym, wyśpiewanym i dowcipnym spektaklu, czerpiącym inspiracje z popkultury i malarstwa. To ciąg scen teatru w teatrze, w którym scenografia powstaje na oczach widzów, a wszystko zmierza do zaskakującego finału. Reżyser Marcin Liber dał upust swojej wyobraźni i pozwolił wyszaleć się dwunastu aktorom, wcielającym się w barwne i wyraziste postaci. Marat/Sade to tragikomiczna opowieść o uniwersalnych mechanizmach rządzących naszym światem, a wciąż aktualne pozostaje pytanie: „Maracie, co się stało z naszą rewolucją?".
***
Program spektaklu znajduje się TUTAJ.
***
Spektakl Marat/Sade powstał na podstawie dramatu Petera Weissa zatytułowanego Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem Pana de Sade.
Marat/Sade to słynna sztuka, grana od Berlina po Nowy Jork, wystawiana m.in. na Broadwayu i nagrodzona prestiżowymi nagrodami Tony. Peter Brook wyreżyserował na jej podstawie nie tylko spektakl teatralny, ale też filmowy musical. Jakie spojrzenie na ten szalony i wciąż aktualny tekst zaproponował Marcin Liber? Spektakl na podstawie dramatu Petera Weissa zdecydował się wystawić z trzech powodów – dlatego że opowiada o śmierci, o rewolucji i o teatrze.
– Posługujemy się skrótem Marat/Sade, bo w spektaklu ważną rolę odgrywa tych dwóch bohaterów i dialog, jaki między sobą prowadzą. Marat jest opętany ideą rewolucji, a markiz sceptycznie podchodzi do poczynań ludzkości. Dramat Petera Weissa powstał w latach 60., rewolucja była więc prosta w interpretacji –sztuka opowiadała o kompromitacji systemu komunistycznego oraz o wojnie w Wietnamie – mówi Marcin Liber. I dodaje, że postanowił pozostawić dla widzów przestrzeń interpretacyjną tak, żeby sami zdecydowali, przez pryzmat której rewolucji będą czytać ten tekst. – Marat/Sade to uniwersalna opowieść o mechanizmach, jakie pojawiają się w jej trakcie, niezależnie od tego, czy jest to rewolucja francuska, październikowa czy krwawa rewolucja Czerwonych Khmerów albo inne przewroty, które znamy z historii – podkreśla reżyser spektaklu.
Michał Kmiecik, który odpowiada za współpracę dramaturgiczną przy tym spektaklu, zwraca uwagę na to, że podstawowym tematem sztuki Weissa jest „restauracja monarchii, czyli klęska rewolucji, niespełnione nadzieje, rozgoryczenie i rozczarowanie".
– W bardzo wielu scenach Weiss bardzo wprost mówi o zaangażowaniu swoich rodaków w hitleryzm i nazistowską maszynę śmierci. Rewolucja francuska jest dla Weissa nie tylko konkretnym wydarzeniem historycznym, ale też, w tym najlepszym Brechtowskim sensie, modelem, dzięki któremu można przyglądać się innym historycznym wypadkom – podkreśla Michał Kmiecik.
Co ciekawe, w spektaklu grają sami mężczyźni.
– Przytułek w Charentonie ma znamiona zamkniętego miejsca z obostrzeniami. Nie jest to przestrzeń o charakterze koedukacyjnym. Zamknięci w tym zakładzie mężczyźni są zmuszeni – wzorem teatru szekspirowskiego – odgrywać kobiece role, bo nie ma tam kobiet. Chodzi też o to, że w historii rewolucji są one niewidzialne, a w tekstach kultury kobiety-rewolucjonistki zostały wyparte przez mężczyzn. Nie dostrzegając kobiet, chcemy wyostrzyć ten temat – wyjaśnia Marcin Liber.
Co wynika z tego, że na scenie są sami mężczyźni?
– Same niebezpieczne sprawy. To żywioł, czasami przypominający żywioł męskiej szatni. Bawimy się tym, ale przyglądamy się także niebezpieczeństwu wynikającemu z tego, że ten świat opowiadają nam szaleńcy, którzy są mężczyznami – powiedział reżyser Marat/Sade.
– Wszystkie role żeńskie grają u nas mężczyźni, więc w jednym przypadku postanowiliśmy się też zabawić kostiumem – dodaje Mirek Kaczmarek, autor kostiumów.
Tomasz Leszczyński, kompozytor muzyki do spektaklu, dodał natomiast, że dwunastu aktorów używa swoich głosów.
– To nie tylko śpiew, ale również różne okrzyki, nieartykułowane dźwięki. W takiej grupie jest duży potencjał. Rzadko mam okazję słyszeć męski chór, a w teatrze to już w ogóle – mówi Tomasz Leszczyński. Podkreśla, że w spektaklu można usłyszeć muzykę z punkową energią oraz metalicznymi i industrialnymi dźwiękami.
Marcin Liber zdecydował się sięgnąć po utwór Lecha Janerki.
– Płyta Klausa Mitffocha jest dla mnie płytą formacyjną, a piosenkę „Ewo, rewo i ja" znam na pamięć i potrafię ją zaśpiewać obudzony w środku nocy. Nie ma lepszej piosenki o rewolucji – uważa reżyser spektaklu Marat/Sade.
Podkreśla też, że widzowie sąświadkami konstruowania tego świata i teatru przez pacjentów-aktorów.
– Ma to trochę znamiona grup teatralnych, które zajmują się niemalże wszystkim – od pisania scenariusza, do budowania scenografii czy odtwarzania wszelkich ról – wyjaśnia Marcin Liber.
– Idea tego projektu jest taka, że przeprowadzamy widzów przez cały proces montażu scenografii, czyli widz tak jakby uczestniczy w budowaniu dekoru, który zakończy się wielkim i bujnym finałem – powiedział Mirek Kaczmarek, odpowiedzialny nie tylko za kostiumy, ale też scenografię i światło.
Fot. Natalia Kabanow
Realizatorzy
Obsada
PAN DE SADE Jerzy Senator
MARAT Rafał Cieluch
SIMONA EVRARD Tomasz Taranta
KAROLINA CORDAY Mariusz Bąkowski
DUPERRET Dominik Smaruj
JAKUBROUX Przemysław Kozłowski
KOKOL Maciej Kowalczyk
FOLPOCH Krzysztof Boczkowski
CUCURUCU Krzysztof Zych
ROSSIGNOL Miłosz Pietruski
WYWOŁYWACZ Tadeusz Ratuszniak
COULMIER Piotr Łukaszczyk (gościnnie)
oraz Michał Paluch (gitara, gościnnie)
Wokół spektaklu
Dla grup zorganizowanych oferujemy warsztaty wprowadzające do spektaklu (prosimy o kontakt z działem edukacji: k.migdalowska@wteatrw.pl). Więcej informacji znajduje się TUTAJ.
***
W spektaklu wykorzystano fragmenty utworów:
- Gnossienne No.1, muzyka i słowa: Alfred Eric, Leslie Satie
- Les Indes Galantes, muzyka: Jean Philippe Rameau
- Children of the Revolution, muzyka i słowa: Marc Bolan
- Virile, muzyka: Alric Guillame Thierry Dominique, Alric Jonathan Gilles
- Ewolucja, rewolucja i ja, muzyka i słowa: Lech Janerka
- Victory, muzyka i słowa: NoMeansNo
oraz obrazu Eugène'a Delacroix pt. Wolność wiodąca lud na barykady.